Prokurator poprosił więc o pomoc prawną Niemców. Do tego czasu postępowanie zostało zawieszone. Bez danych z komputera ponad stu pracowników Rokoteksxu nie może dostać zaległych pensji.
Władysław Sowirka, syndyk firmy twierdzi, że postępowanie prowadzone było niedbale.
- Nikt inny nie miał dostępu do alarmów i biur poza byłą księgową. Nikt inny więc nie mógł wynieść komputera. Po jej przesłuchaniu złożyłem wniosek o przeprowadzenie konfrontacji. Pozostał bez echa - żali się Sowirka. - Dodatkowo zastanawia mnie samo przeszukanie domu byłej księgowej. Przesłuchanie jej skończyło się o godz. 13.50. Ten sam policjant protokół przeszukania podpisał tego samego dnia o godz. 14.40. Jak można w tak krótkim czasie przemieścić się z komendy policji w Chojnicach, przeszukać trzypokojowe mieszkanie z garażem i jeszcze spisać protokół?
Syndykowi udało się odtworzyć zaledwie część dokumentów, więc mógł wypłacić na tej podstawie tylko część zaległych pensji.
Dodatkowo w komputerze były też wszystkie dane osobowe zatrudnionych. Po ogłoszeniu likwidacji zakładu, pod koniec ubiegłego roku, żaden z pracowników nie otrzymał świadectwa pracy.
Obecnie była księgowa zaskarżyła do chojnickiego Sądu Pracy syndyka, od którego otrzymała dyscyplinarne zwolnienie z pracy. Niestety, nie udało się nam z nią skontaktować.
- Przekażę ponownie pani prośbę o kontakt, ale nie wiem, czy żona zadzwoni, bo jest chora i jej stan się pogarsza - usłyszeliśmy od Andrzeja P., męża byłej księgowej.
Tymczasem chojniccy prokuratorzy bezradnie rozkładają ręce, twierdząc, że na razie sprawa jest w toku.
- Trudno jest mi się wypowiadać przed podjęciem decyzji merytorycznej przez prokuratora prowadzącego sprawę - kwituje Mieczysław Brunke, prokurator rejonowy w Chojnicach. - Przeszukanie z kolei mogło rzeczywiście trwać tak krótko. Komputer to przecież duży przedmiot. Nie chciałbym w tej sprawie zajmować stanowiska - dodaje Brunke.
Prawie rok po likwidacji zakładu
Sprawa likwidacji firmy Rokotex w Chojnicach wyszła na jaw w sierpniu ubiegłego roku. Wówczas szwaczki już trzy miesiące nie otrzymywały wynagrodzenia, nie licząc zaliczki po 200 złotych. Załoga twierdzi też, że w czasie przestoju była zmuszana do podpisania wniosków o bezpłatne i wypoczynkowe urlopy, nikt ich nie wpuścił na teren zakładu po zgłoszeniu likwidacji i nie mogli odebrać prywatnych rzeczy.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?