- W IPN toczy się postępowanie w sprawie tajnego współpracownika SB "Feliksa". Proszę to wyjaśnić i czy są już zarzuty - dociekał Reder.
- Nie mam teczki. Jest notatka. Trudno, mam na drugie imię Feliks - ripostował Stanisław Skaja, starosta chojnicki. - Za grzechy trzeba płacić, choć ja ich nie mam, bo spowiadam się u księdza - zaznaczył. - Czekam na rozstrzygnięcie.
Sprawa wyszła na jaw kiedy IPN udostępnił informację o TW "Feliks", późniejszy kryptonim "Szofer", na swoich stronach internetowych. Według notatek został pozyskany w 1983 roku do zagadnienia - nieprawidłowości w funkcjonowaniu gospodarki narodowej. Jednak siedem lat później akta zostały zniszczone ze względu na... niewielką wartość operacyjną. Pod koniec ubiegłego roku starosta wezwany został do IPN, aby złożyć wyjaśnienia.
- Nie jestem jedyny, który się tłumaczył - skwitował Skaja. - Takie były czasy. Byłem młody i pracowałem w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodwej. Musiałem w jakiś sposób być atrakcyjny dla SB. Nie wiedziałem o istenieniu takiej notatki.
I jak się okazuje starosta w związku z ujawnieniem sprawy z "Szoferem" nie zamierza się jednak wycofywać z polityki.
- Po ujawnieniu tej informacji otrzymałem bardzo dużo telefonów z wyrazami współczucia - mówi Skaja. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie potrafię też powiedzieć czy ta sprawa mi pomoże, czy przeszkodzi w zbliżających się wyborach samorządowych.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?