Czersk. Nie będzie nadzwyczajnej sesji

Nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Czersku nie zostanie zwołana. Taką decyzję podjął przewodniczący rady. O zwołanie obrad wnioskowali opozycyjni radni oraz Jacek Grzelak. Tematami, którymi chcieli się zająć opozycjoniści to m.in. sprzedaż działek w Wojtalu, modernizacja kotłowni przy ul. Gen. Maczka i Przytorowej oraz ... rzekome przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez Marka Jankowskiego, burmistrza Czerska. O tych sprawach wielokrotnie pisaliśmy na łamach "Dziennika Bałtyckiego". Są to bowiem tematy, które niezmiennie od ponad pół roku królują na konferencjach prasowych opozycji. W końcu na nadzwyczajnej sesji miała być poruszona kwestia zarzutów kierowanych pod adresem Krzysztofa Sękielewskiego, przewodniczącego rady. W tym przypadku chodzi o to, że nie odczytał on na sesjach pism skierowanych do niego przez prokuraturę czy też opozycję.
- Moim zdaniem, te zarzuty to pretekst do formułowania pretensji - mówił Sękielewski do radnych. - Nic przecież nie stało na przeszkodzie, aby zainteresowani pismami radni podczas sesji zawnioskowali, abym je przeczytał. Nikt tego nie zrobił. Myślę, że było to celowe zaniechanie.
- Uważam, że przewodniczący nie odczytując pism, z którymi radni powinni się zapoznać, naruszył statut gminy - twierdził natomiast Henryk Sumionka, przewodniczący klubu radnych Porozumienie Ziemi Czerskiej i jednocześnie członek LPR, będącej w opozycji. - Przez to, że nie wiedzieliśmy na przykład o wyroku prokuratury, to straciliśmy jako radni szansę na ustosunkowanie się.
Spór zakończyła Grażyna Ziehlke, radca prawny czerskiego urzędu, która miała poważne wątpliwości, czy przewodniczący rady ma obowiązek informowania rajców o korespondencji adresowanej do niego.
- Wszystkie pisma są do wglądu w biurze rady - mówił Sękielewski. - Każdy z państwa może tam wejść raz w tygodniu i zapoznać się z całą korespondencją. Nic nie stoi na przeszkodzie.
Wypowiedz się w sprawie!