Czersk. Wnioski opozycji ze speckomisji

Krzysztof Gogolewski i Marek Pestka, radni opozycyjnego klubu Porozumienie Ziemi Czerskiej spisali swoje wnioski w sprawie budowy sieci kanalizacyjnej z Czerska do Ostrowitego.

Pismo trafiło do Krzysztofa Sękielewskiego, przewodniczącego czerskiej Rady Miejskiej. Panowie z opozycji są zdziwieni, że nie zostało odczytane na ostatniej sesji, czyli 29 czerwca.
- Według moich informacji projektant sieci nie zgadza się na odbiór inwestycji, ponieważ nie wyraził zgody na zmiany podczas wykonywania kanalizacji - mówi Krzysztof Gogolewski. - Podstawą draństwa są wystąpienia podczas sesji, że to co mówimy, to kłamstwa.
Warto przypomnieć, że ci sami dwaj radni zrezygnowali z uczestniczenia w obradach specjalnej komisji powołanej do zbadania tej sprawy. O jej powstanie zabiegał Marek Jankowski, burmistrz Czerska ("Dziennik Bałtycki" z 20 stycznia br). Pestka i Gogolewski po trzech spotkania odeszli twierdząc, że blokowany jest im dostęp do najważniejszych dokumentów, czyli przede wszystkim opinii biegłych rzeczoznawców z Naczelnej Organizacji Technicznej. Sprawę badała już bowiem prokuratura, która nie doszukała się "przekrętów", jak zwykle mówią opozycjoniści o tej inwestycji. Opinia biegłych została jednak udostępniona radnym.
- Dlaczego wodociąg został położony razem z kanalizacją, skoro nie było nawet przetargu lub zapytania o cenę - wylicza Gogolewski. - W opinii NOT jest całe mnóstwo pozycji, które nie zostały wykonane, a tym samym kwoty powinny być odjęte od całej inwestycji.
Wnioski skierowane zostały do Krzysztofa Sękielewskiego. Co się z nimi teraz stanie?
- Pismo zostało skierowane do mojej wiadomości - mówi Sękielewski, przewodniczący czerskiej Rady Miejskiej. - Nikt nie sprecyzował, czego oczekuje ode mnie. Nie mam nic przeciwko odczytywaniu jakichkolwiek pism uważanych za niewygodne. Zresztą nic nie stało na przeszkodzie, aby podczas sesji radny Gogolewski sam upomniał się o odczytanie tego pisma.
Sprawa kanalizacji do Ostrowitego ciągnie się od chwili rozpoczęcia inwestycji, czyli od 2001 roku ("Dziennik Bałtycki" z 9 listopada 2005 r.). Od tej chwili opozycja "tropi" wszelkie nieprawidłowości. Jak już wspomnieliśmy sprawę badała chojnicka prokuratura. Dochodzenie zostało umorzone. Odwołać mogła się tylko rada Miejska, która uznana została za stronę. Radni nie uczynili tego jednak.
- Nasze wnioski skierowaliśmy właśnie do Rady Miejskiej, ponieważ prokurator uznał, że poszkodowana w tym przypadku jest rada - dodaje Gogolewski.