Chojnice. Biegła: bójka nie miała wpływu na śmierc Walerego

Sędzia orzekający w sprawie, Radosław Wyrwas, zasugerował zmianę kwalifikacji czynu po wysłuchaniu wyjaśnień biegłej, która przeprowadziła sekcję zwłok Walerego. Przypomnieć należy, że po bójce, 14 grudnia ubiegłego roku, Ukrainiec osunął się na ziemię, a później zmarł w karetce pogotowia. Biegła uznała bowiem, że mężczyzna zmarł na atak serca. Tym samym podtrzymała wydaną wcześniej opinię. Zmiana kwalifikacji czynu to nic innego jak zmiana zarzutu z pobicia z narażeniem utraty zdrowia lub życia na samo pobicie. Zdaniem bowiem biegłej widoczne na ciele obrażenia nie mogłyby spowodować uszczerbku na zdrowiu powyżej siedmiu dni.

- Zmiany chorobowe, jakie zaobserwowałam u pokrzywdzonego, pretendowały do nagłej śmierci niezależnie od tego, czy wystąpiłyby czynniki zewnętrzne. Często choroba niedokrwienna serca przebiega w podstępny sposób nie dając objawów lub objawy te są przez chorego lekceważone. Blizny na sercu wskazywały, że przeszedł już co najmniej jeden zawał. Trudno jest mi jednoznacznie określić kiedy to miało miejsce - wyjaśniała wydaną opinię biegła. - Nie jestem w stanie też powiedzieć, czy prawidłowo i nieprzerwanie prowadzona akcja reanimacyjna zakończyłaby się sukcesem.

Walery na klatce piersiowej oraz brodzie miał podłużne otarcia, co wskazywało zdaniem biegłej, że w te miejsca mógł zostać uderzony trzonkiem od miotły, o którym zeznawali wcześniej świadkowie. Cios został oddany w tzw. splot słoneczny, który jest bardzo wrażliwym miejscem. Na to uwagę zwrócił Grzegorz Wołek, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej.
- Teoretycznie mogłoby dojść do zatrzymania serca, ale w swojej dziesięcioletniej pracy nie spotkałam się z takim przypadkiem - odparła biegła.